5 zalet jesiennej sesji plenerowej – ten temat wpadł mi do głowy, gdy idąc z córą do szkoły nie mogłam oderwać wzroku od cudownych kolorów mieniących się na drzewach. Był poranek, więc poza kolorami cieszyłam się także promieniami budzącego się dopiero słoneczka. Takie chwile warto uwieczniać…
Lubisz jesień? Taką ciepłą i suchą, gdy drzewa mienią się wszystkimi kolorami czerwieni i żółci, a pod stopami szeleszczą te liście, które pierwsze zdążyły już opaść? Dzień nie jest już tak długi jak dotąd, więc spotkanie o zachodzie słońca nie jest już tak ekstremalnym wyczynem co latem… Nie musisz zakładać na siebie tony ciepłych ubrań, gruba czapa i szalik nie zasłaniają ci połowy twarzy, więc podczas spaceru cieszysz się swobodą ruchów i komfortem? Dla mnie jesień to najpiękniejsza pora roku. Najlepsza na spotkania z przyjaciółmi i na wypoczynek w górach, które kocham. I najbardziej fotogeniczna. Jeśli nie wierzysz, zaraz cię o tym przekonam.
Fotografia to malowanie światłem
Jesienią fotograf może pozwolić sobie na nieco więcej niż latem. To ta pora roku, w którym słońce nie jest już tak intensywne jak podczas wakacji, więc trzymanie się kurczowo złotych godzin do zdjęć nie jest już takie istotne. Wiadomo, że w fotografii światło gra główną rolę. Więc przed zachodem słońca lub w jego trakcie klimat jaki panuje jest najpiękniejszy i najbardziej romantyczny. Wtedy światło jest miękkie i ciepłe. A zdjęcia praktycznie same się robią.
Ale jeśli akurat godziny popołudniowe lub o poranku nie wchodzą w grę, nie musimy przekładać sesji na inny termin. Jesienią łatwiej skryć się w cieniu nie martwiąc się o ostre światło przenikające między gałęziami drzew. Częściej też niebo jest lekko zachmurzone dzięki czemu blask słońca nie jest tak intensywny i przeszkadzający. Zdarzało mi się robić jesienne zdjęcia w samo południe i naprawdę wyglądały fantastycznie. Tym bardziej, że kolory w tle robiły całą robotę
Nie szata zdobi człowieka?
Fajne jest także to, że jesienią możemy mocniej pokombinować z ubraniami. Latem jest tak bardzo gorąco, że często nie jesteśmy w stanie zbyt wiele na siebie włożyć. To oczywiście ma swoje plusy, ale muszę ci się przyznać, że ja jestem ogromną miłośniczką wszelkich dodatków. Lubię luźne sweterki i narzutki, uwielbiam lekkie nakrycia głowy które nie tyle chronią co zdobią mojego modela. Lubię apaszki, szaliczki, cienkie rękawiczki. Podobają mi się rajtuzy w kolorach jesiennych, pełne buty a nawet kalosze. Fajne jest to, że jesienią nie spocisz się za bardzo zakładając na siebie kilka rożnych warstw ubrań. A jednocześnie jesienna garderoba jest jeszcze na tyle lekka, zwiewna i wygodna, że wciąż masz swobodę ruchów i taka sesja przebiega bardzo przyjemnie.
Dobrze dobrane rekwizyty dodają uroku
Choć z reguły zachęcam, by na sesje zdjęciową nie zabierać ze sobą niczego niepotrzebnego to są przedmioty, które na zdjęciach lubię. Jesienią są to na przykład wiklinowe koszyki, w które możemy zbierać szyszki, żołędzie czy kasztany. Fantastycznie też wyglądają parasole, pod warunkiem, że pasują do aury i Twojej stylizacji. Maluchy cudownie wyglądają z pluszowymi misiami. Najlepiej takimi już mocno wyściskanymi i zużytymi. A podczas sesji rodzinnych idealnie sprawdzają się kocyki, na których wszyscy mogą usiąść lub którymi możecie się wszyscy otulić.
Idealny jesienny plener
Tutaj tak naprawdę panuje dowolność, bo w zasadzie jesienią wszystkie miejsca są bardzo fotogeniczne. Plaże nie są już tak zatłoczone jak latem, na łąki wchodzimy z większą swobodą mając na sobie pełne buty i długie spodnie, a lasy liściaste lub mieszane zapraszają nas magią barw by spacerować po nich godzinami. Trudno jest więc powiedzieć jaki plener jest idealny. Myślę, że w tym przypadku wszystko zależy od tego jaki rodzaj sesji cię interesuje. I to naprawdę nie muszą być żadne dalekie, egzotyczne krainy. Nawet sad w okolicy pełen czerwonych jabłek świetnie prezentuje się na fotografiach. Wystarczy tylko odrobina wyobraźni.
Jesienne zabawy i psoty
Jesienią nie brakuje też typowo plenerowych zabaw, które śmiało można wykorzystać podczas sesji. Wspominałam wcześniej o zbieraniu żołędzi, szyszek czy kasztanów. Ale przecież możemy także zbierać kolorowe liście, robić z nich bukiety lub podrzucać je wysoko ponad nasze głowy. Taplanie się w kałużach przez dzieci jest też wciąż często dozwolone. Nawet jeśli maluch zmoczy nogawkę, nie będzie tragedii, bo jesienią często nie jest jeszcze na tyle zimno, by martwić się o jakiś nieproszone infekcje. A skoro już jesteśmy przy deszczowej aurze – bawić się można także parasolką. Można ją obracać na ramieniu, nosić, wysoko nad głową, wrzucać do niej liście, jeśli są w miarę suche itp.
Tak więc koniec lata wcale nie musi oznaczać końca zdjęć rodzinnych czy indywidualnych. Wręcz przeciwnie. Przyjmijmy, że lato było tylko rozgrzewką. A teraz jesienią naprawdę możemy poszaleć. Jeśli tylko pogoda dopisze – nic nas nie ogranicza. Ani późna godzina, ani zachodzące słońce, ani wszędobylskie insekty, ani przeszywające zimno, ani palące słońce… Jesień to idealny czas na zdjęcia. To jak, idziemy w plener?