Zdjęcie z flagą, to fotografia, która idealnie pasuje do tego, by pokazać ją tutaj właśnie dziś. W końcu jest 11 listopada, czyli Narodowe Święto Niepodległości. I choć najczęściej kojarzy nam się ta data po prostu z dniem wolnym od pracy i szkoły. To tak naprawdę kryje w sobie coś znacznie bardziej istotnego. 11 listopada obchodzimy święto upamiętniające odzyskanie przez Polskę wolności po 123 latach zaborów. Warto o tym pamiętać, prawda?
Zdjęcie z flagą – patriotyczna sesja czy fotografia dokumentalna?
Od lat marzyłam, by wykonać zdjęcie właśnie w takim stylu. Pamiętam, że gdy moja młodsza córka miała jakieś trzy lata poszliśmy całą rodzinką na taką patriotyczną uroczystość w naszym mieście. Na rynku pod ratuszem w kilku szeregach stali żołnierze, a jakieś ważne osoby przemawiały przez mikrofon i składały wieńce pod Pomnikiem Żołnierzy Poległych 1939-1945. Pamiętam też, że wzdłuż placu stała grupa chłopaków z ogromnym transparentem Głuszec-Grójec. To nazwa jednostki terytorialnej Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej w naszej okolicy.
Natalka nie potrafiła ustać w miejscu, biegała po placu z malutką, papierową, biało-czerwoną flagą w ręku, którą ktoś jej dał, gdy tylko tu przyszliśmy. Pośród tłumu nie wyróżniała się niczym szczególnym. Wiele dzieci miało takie flagi i wiele z nich biegało razem z nią. To był bardzo pogodny, ciepły dzień. Sporo osób przyszło obserwować tą uroczystość. I nie zapamiętałabym pewnie tego wydarzenia tak dobrze gdyby nie jeden mały szczegół, który bardzo mocno utkwił mi w pamięci.
W pewnym momencie na placu zrobiło się bardziej przejrzyście. Wszyscy skupieni byli na osobie przemawiającej ze sceny. A ja wciąż patrzyłam na tą moją małą tancerkę z flagą w ręku. Na pustym placu z ogromnym transparentem w tle wyglądała naprawdę malowniczo. Żałowałam, że nie mam przy sobie dobrego aparatu, którym mogłabym fajnie uwiecznić ten widok.
Oczywiście zdjęcie zrobiłam telefonem. Mało zaawansowanym technologicznie więc nie najlepsze. Bez przygotowania, na szybko nie kadrując nawet specjalnie zrobiłam fotkę na pamiątkę. I od tamtej pory stale marzyłam o tym, by tego typu kadr powtórzyć.
Druga taka okazja się nie powtórzyła. Przynajmniej nie na takiej uroczystości. A nie miałam też ochoty aranżować takiej sesji. Chciałam coś bardziej naturalnego i przede wszystkim marzyłam o zdjęciu, które równie mocno wyryje się w mojej pamięci. Zależało mi na czymś wyjątkowym. Na zdjęciu, które przykuje uwagę na dłużej i wywoła jakieś emocje.
Krótka historia mojego zdjęcia
I stało się! To było pod koniec kwietnia. Na dworze było już naprawdę ciepło. Dzień pomalutku się kończył rysując na niebie niezwykły różowo pomarańczowy pejzaż. Uwielbiam podziwiać wschody i zachody słońca z okien w moim domu. Często też widząc jak cudownie wygląda świat za szybą chwytam za aparat i zapisuje te momenty na zdjęciach. Tego dnia też miałam już go w ręku i szykowałam się na istne szaleństwo, gdy mój wzrok padł na flagę zostawioną chwile wcześniej przez mojego męża. Mariusz zostawił ją na widoku, żeby nie zapomnieć wywiesić flagi z okazji świąt majowych. Pewnie się domyślasz, że musiałam to wykorzystać!
Zawołałam Natalkę i zaproponowałam by pobawiła się flagą na naszym balkonie. Absolutnie nie musiałam mojego dziecka namawiać do współpracy. Machanie flagą i patrzenie jak łopocze na wietrze, to jedna z tych czynności, które dzieciaki lubią. A mając jeszcze taki piękny widok i sąsiadów tuż obok podziwiających tę małą patriotkę – nie było nad czym się zastanawiać. I tak moja córka miała swoje pięć minut jako modelka zupełnie nie świadoma tego, że kadr, który jej wykonam spodoba się nie tylko mnie.
Jedno zdjęcie – kilka małych sukcesów
To zdjęcie zostało wyróżnione przez Akademię Fotografii Dziecięcej w galerii publicznej, wybrane jako zdjęcie dnia na stronie Through a Mother’s Eyes Photography, a nawet spodobało się administratorom ze strony VOUGE i trafiło jako pierwsze (i póki co jedyne) do mojego portfolio.
I pomyśleć, że tak długo czekałam na ten jeden kadr. Ale myślę, że warto było zaczekać...