Sesja szkolna – gdy postanowiłam wykonać ją mojej córce – niektórzy patrzyli na mnie z dziwną miną. Kiedyś nie były one tak popularne jak dziś.
- A jaka to okazja?
- Co ona pierwsza, czy ostatnia?
- Aż tak celebrujecie pójście do szkoły? Przecież to norma!
- Oj, będzie ślubowanie i inne uroczystości szkolne. Po co od razu osobna sesja?
Tak, zgadzam się z tym wszystkim. Alicja nie jest ani pierwszym, ani ostatnim dzieckiem, które 1 września rozpoczyna naukę w szkole podstawowej, a okazji do zdjęć w szkole jest cała masa. Pójście do szkoły nie jest więc żadnym wielkim wyczynem, który należałoby świętować. Ale dla mnie to rozpoczęcie pewnego ważnego etapu w życiu mojego dziecka. To coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Początek nowej drogi, nowych przygód i znajomości. Początek czegoś, co bardzo mocno wpłynie na jego życie, postrzeganie świata, na to jakie jest i kim będzie w przyszłości. Dlaczego zatem nie zapamiętać tego przełomowego okresu w życiu? Nie uwiecznić na zdjęciach momentu, kiedy się ono rozpoczyna? Tak na pamiątkę!
Sesja szkolna to nic innego jak taka mini stylizowana sesja zdjęciowa.
Nie szykuję z tej okazji żadnej ścianki w studiu foto. Raczej biorę ze sobą kilka gadżetów, które kojarzą mi się ze szkołą i śmigam w teren. Może to być polna droga, sad, łąka. Nie ma to większego znaczenia. Ważniejszy jest dla mnie sam pomysł i model, który będzie mieć taką fajną pamiątkę.
Co więc biorę ze sobą na sesję szkolną? Na przykład:
Coś do siedzenia – nie koniecznie krzesło. Sama osobiście wolę drewnianą klatkę do jabłek. Fajnie wygląda i zawsze się sprawdza.
Książkę – słownik lub elementarz. Czyli coś co znów kojarzy się ze szkołą. Bajki w tym przypadku się nie sprawdzą.
Strój szkolny – wiecie, takie typowo galowe ubranie. Czarny lub granatowy dół plus biała góra. A do tego ładne pantofelki lub zwykłe szkolne trampki. Obie wersje wyglądają fantastycznie!
Stary tornister lub worek na kapcie. Niestety tornistra do dziś nie udało mi się upolować. Ale czarny worek na kapcie też zdaje swój egzamin.
Okulary – to już element garderoby, który nieco dodaje komizmu do sytuacji. Pod warunkiem oczywiście, że maluch nie nosi własnych. Lubię taki dodatek na sesjach. Jest ciekawy. A dzieciaki zawsze wyglądają w nim świetnie! Mam w domu okularki ze szkiełkami „0”. Nie są do noszenia, a jedynie po to, by wykonać w nich kilka ujęć.
Miś – element łączący czasy beztroskiego dzieciństwa z nowym etapem w życiu małego człowieka, czyli rozpoczęciem edukacji. Misia można przytulić, można go nosić trzymając za nogę lub ucho. Miś może razem z dzieckiem czytać nową książkę, może siedzieć na stercie książek i obserwować małego ucznia. Miś zawsze wygląda na zdjęciach rewelacyjnie!
Jabłko – teraz już pewnie mniej, ale kiedyś było typowym symbolem każdego ucznia. Nie było drugiego śniadania w szkole bez jabłuszka. Moje pokolenie na pewno wie o czym mówię.
Lizak – najlepiej duży i kolorowy. Pełni podobną rolę na takiej sesji co miś. Kojarzy się z dzieciństwem, jest symbolem czegoś beztroskiego i słodkiego. Początek szkoły nie jest przecież końcem tego co najlepsze. Jest przełomem. Ale ten czas nie powinien kojarzyć nam się źle.
Kredki – to też jeden z tych gadżetów, który może się przydać. Możemy je gdzieś rozsypać, dać dziecku w rękę itp.
Przede wszystkim luz!
Mam już wszystko, więc czas na zdjęcia. I tu trochę Cię zaskoczę. Bo choć ilość rekwizytów jakie ze sobą zabieram sugerowałaby, że będzie to typowo pozowana sesja – wcale tak nie jest. Nasze spotkanie to w dużej mierze zabawa. To prawda, sugeruję dziecku co ma zrobić, w jakiś sposób wyreżyseruję nasze spotkanie. Ale nie każę mu stać na baczność czy siedzieć prosto jak struna. Na takiej sesji nie brakuje wygłupów, podskoków, biegania i zabawy. Rzucamy misiem, robimy głupie miny i śmiejemy się. Robimy wszystko to, na co mamy ochotę. Odgrywanie roli pilnego ucznia i wkładanie sztucznych okularków to też pewnego rodzaju zabawa. I gdy tylko maluch wkręci się w tą całą grę – zdjęcia wychodzą po prostu rewelacyjnie.
I tak właśnie powstają najlepsze pamiątki.
Zdjęcia, które wykonamy na tym naszym krótkim spotkaniu na pewno Cię zaskoczą. Będą wesołe, naturalne, a niekiedy śmieszne. Będą przywoływać same miłe wspomnienia. Opisywać to, jakie Twoje dziecko było w momencie, gdy jego świat nagle zaczął być bardziej poważny i obowiązkowy. Pokażemy moment przełomowy w jego życiu. Zapiszemy chwile, które już nie wrócą.
Sesja nie tylko dla pierwszaków.
Choć moim celem było wykonanie tych zdjęć właśnie dla dzieci idących do pierwszej klasy szkoły podstawowej… to tak naprawdę wcale nie trzeba trzymać się kurczowo tych ram. Przegapiłaś ten moment? Nie szkodzi. Twoje dziecko jest uczniem przez osiem lat. Jeśli chcesz, możemy zrobić taką sesję również w ciągu roku szkolnego. Lub dziecku, które pierwszy rok ma już za sobą. To nie ma najmniejszego znaczenia, To my sami narzucamy sobie pewne ograniczenia i zasady, które tylko nas irytują i psują nam humor. A po co? Czasem lepiej na niektóre rzeczy przymknąć oko i robić swoje, niż rezygnować i nie mieć tego czego się pragnie tylko z powodu jakiejś tam samemu wymyślonej zasady.
Po latach…
Sesje z okazji rozpoczęcia roku szkolnego to u nas pewnego rodzaju tradycja. W tym roku zorientowałam się, że zaczęłam je robić dokładnie 8 lat temu! Bo wtedy właśnie moja starsza córka szła do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dziś odkopałam te stare zdjęcia by zobaczyć jak zmieniła się moja Ala przez te lata. I przyznam Wam się szczerze, że łezka w oku mi się zakręciła. Dlatego też postanowiłyśmy zrobić kolejne zdjęcia. Dziś już nie maluchowi, który dopiero skończył przedszkole. Ale nastolatce, która zakończyła edukację w szkole podstawowej i właśnie ruszyła ku nowej przygodzie. Nowy etap w życiu mojej córki uwieczniłyśmy na podobnej sesji, co tej sprzed lat. Jak widać każda okazja do zdjęć jest dobra